wtorek, 1 lipca 2014

#3 Wymądrzenia: zdrowe odżywianie - zdrowy rozsądek

 Pora na kolejne #Wymądrzenia! Tym razem bardzo osobiście. Jeżeli ktoś nie chce nie musi czytać. 
*Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki bądź skonsultuj się z lekarzem.*


 Kochani, nadszedł ten moment, gdy niestety chcę poruszyć tą kwestię. Faktycznie, kilka miesięcy temu moje dziennie menu składało się z płatków śniadaniowych, miliona kanapek, tłustych kotletów, owocowych jogurtów, jakiegoś owocu(od czasu do czasu) oraz hektolitrów kawy i zielonej herbaty. Jednak przyszedł czas, że zaczęłam zwracać uwagę na to, co jem, o czym wspominam, gdzie tylko się da. Powoli, małymi kroczkami wyrzucałam z jadłospisu zbędne rzeczy typu biały chleb, masło… fast food wyeliminowałam bez problemu, za to ze słodyczami mam problem do dnia dzisiejszego. Z czasem zaczęło sprawiać mi to ogromną radochę. Niestety, w moim przypadku powiedzenie ,,wszystko, co dobre szybko się kończy” sprawdziło się.

 Zaczęłam nastawiać budzik kilka minut wcześniej żeby wykonać drobną gimnastykę, w spokoju napić się wody z cytryną, przygotować sobie piękne śniadanie, a następnie je skonsumować.  Później kilka minut poświęcałam na zastanowienie się nad tym, co powinnam wziąć do szkoły żeby było okej i wszystkie węglowodany i te inny sprawy się zgadzały. W porządku, posiłek zaplanowany, godzina też. Ledwo wytrzymuję te trzy godziny do kolejnego posiłku(w szkole jestem potwornie głodna), ale daję radę. Jem. I w głowie wyliczam ile węgli, białka i tłuszczy spożyłam.
Wracam do domu. Nieważne, że zaraz zemdleję z tego głodu. Ziemniaków i tłustego kotleta nie tknę, musi być kasza jaglana albo gryczana, a do tego beztłuszczowa pierś z kurczaka. Mama zdziwiona. Co? Nie mogę zjeść tłuszczu przed treningiem!
Obiad zjedzony, poobiedni odpoczynek zaliczony, czas na trening. Ostry wycisk, ale to dla zdrowia. Po treningu kolejny posiłek. Bez tłuszczu – tylko białko i węgle. A co na kolacje? Tłuszczyk, ale ten zdrowy.
 To wcale nie brzmi idealnie. Tak było, ale przez kilka dni. Później zaczęłam wpadać w obsesję. Po powrocie ze szkoły rzucałam plecak, bo musiałam zrobić trening, bo tak ułożyłam posiłki i koniec. Dopiero po treningu i posiłku wracałam do świata żywych. Były dni, kiedy wracałam zmęczona, ale to nie miało znaczenia – muszę poćwiczyć, bo tak! Najgorsze jednak było idealne pilnowanie godzin posiłków oraz dziwne próby samodzielnego gotowania. Przepraszam, zapomniałam o jednym – wpadki. Zdarzały się grzeszki, ale to każdego dotyka. Nie umiałam sobie z nimi poradzić. Kiedyś na osiemnastce u kolegi tak się najadłam, że rano zobaczyłam na wadze +3kg. Byłam załamana i zaczęłam ćwiczyć. Na czczo. Najgorzej było poradzić sobie z wyrzutami sumienia. Nie docierało do mnie, że to ,,puste kilogramy” z niestrawionego pokarmu.
Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że zaczęłam wpadać w obsesję. Zdrowe odżywianie sprawiło, że miałam piękną cerę, włosy zaczęły mi szybciej rosnąć, powiem, że czułam się świetnie fizycznie, ale co z tego, skoro zaczęła mi siadać psychika? Pewnie to dla was dziwne, ale mi zdrowe odżywianie zaszkodziło. Bardzo.
 Wiecie co zrobiłam? Powiedziałam o wszystkim Mamie. Nie będę tutaj opowiadać, jak bardzo zrujnowałam sobie życie i zdrowie, ale Jej opowiedziałam. Ze szczegółami. Oczywiście, była zdenerwowana, a potem jeszcze doszły łzy, ale po jakiś 2 godzinach dyskusji doszłyśmy do porozumienia i kazała mi za każdym razem mówić o swoich problemach.

 Wierzę w to, że nie jestem jedyną osobą na świecie, która doprowadziła do takiego stanu. Nie każdy chce o tym rozmawiać, a ja postawiłam na rozmowę. Rozmowa przede wszystkim. Z byle kim. Nie chciałam tego głębić w sobie, bo to jeszcze gorsze. 

12 komentarzy:

  1. Takie skrajności nie są dobre! Ja nie mam żadnych problemów i trzymam się zasady ''Wszystko dla człowieka byleby z rozsądkiem'' i żyje się dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy wpis.

    Pozdrawiam :)

    nutkaciszy.blogspot.com
    truskawkowa-fiesta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. To wygląda jak ortoreksja. Ja ostatnio przesadzam z słodyczami ;/
    Umiar wskazany we wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam to niestety :( podziwiam cię mimo wszystko i dzisiejszy wpis był bardzo ważny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. O tak, skąd ja to znam. Ostatnio trochę popuściłam i w sumie dobrze mi z tym. Słucham po prostu swojego organizmu. Co chce, a czego nie. Jeśli nie mam siły po ciężkim dniu ćwiczyć nie robię, jeśli mi się nudzi i zostaje czas, chętnie włączam program lub wychodzę na rolki lub rower. Grunt to zachować zdrowy rozsądek. Mam nadzieję, że u ciebie będzie tylko lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wzruszająca historia :( Trzymam kciuki, wszystko się ułoży!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie to na szczęście ominęło. Chociaż zdarzało się nie zrozumieć diety i nabawić kamicy nerkowej. Jednak od tego czasu wydaje się moje podejście do jedzenia jest zdrowe. Omijam więc wszelkie diety eliminacyjne, nie łączenia bo od tego można sfiksować. Bardzo dobrze, że o tym napisałaś i poruszyłaś tą ważną kwestię.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tylko nie wiem kto wszystkim młodym wmówił,że zdrowo oznacza wykluczyć wszystko co niby niezdrowe. Zasadniczo powinno sie żyć tylko na wysokozminerslizowanej wodzie wedle niektórych pism i ekosalacie... Ale tak to jest gdy czerpiemy wiedze z pism,tv i Internetu zamiast z pewnych źródeł. A wielu dietetyków jest po prostu chorych ...Ogólnie dla mnie 90procent śniadaniów je niezdrowo ze względu na niepotrzebne eliminacje i ortozapędy lub inne obsesje ale cóż SAME sobie to robimy. To nie środowisko,to nie otoczenie reklam czy tv i pism-to po prostu próba bycia najmądrzejszym dietetykiem zamiast specjalisty,to czerpanie z pseudoźrodel zamiast fachowej literatury. I są skutki.

    Zdrowo oznacza różnorodnie. Zdrowo oznacza podejście zdroworozsądkowe. Zdrowo oznacza czasami kotlet czasami kasze. Zdrowo oznacza tłuszcz. Zdrowo oznacza ze czasami nie zjem śniadania a zjem duży kawał ciasta lub dopiero obiad. Zdrowo to tez domowo. To dżem posłodzony cukrem,dobry bo maminy,to drożdżowe,to truskawki z ogródka i nie eko warzywa. Zdrowo to czasami,pizza o 23 a czasami marchewki z hummusem.

    :) powodzenia w naprawdę zdrowym zdroworozsądkowym odżywianiu i życiu!

    OdpowiedzUsuń
  9. Olala - "...ale cóż SAME sobie to robimy. To nie środowisko,to nie otoczenie reklam czy tv i pism-to po prostu próba bycia najmądrzejszym dietetykiem zamiast specjalisty,to czerpanie z pseudoźrodel zamiast fachowej literatury. I są skutki...."
    Jestem ciekawa, ile dziewczyn by się nabawiło ED, gdyby nie właśnie 'chore' środowisko i powszechna promocja 'chorych' wzorców *łącznie ze szkodliwą ekopropagandą*...
    Wera, (jeśli mogę do Ciebie tak koleżeńsko ;]), wygadałaś się i to osobie, do której możesz, jak wnioskuję z Twojej wypowiedzi, mieć pełne zaufanie - i to grunt! Od teraz może być już tylko lepiej. Porzuć te wszystkie 'mądre' rady 'diet-speców' i zacznij słuchać swojego organizmu.
    Poza tym jednym cytatem Olali powyżej, podpisuję się pod jej wypowiedzią :]
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne,ze środowisko ma na nas wpływ. Jednak to nasze wybory sprawiają,że lądujemy tam gdzie lądujemy:jedne z nadwaga i objadaniem sie,inne niedojadają a inne z ortozapędami.
      Jednak to my idziemy na skróty,zamiast z książek czerpiemy wiedze z internetow,zamiast z fachowych pism z gazet typu cosmo,zamiast poznać własną fizjologie wolimy własne teorie. To my nie mowimy nikomu(byc moze tu wkracza czynnik braku zaufania do rodzica czy emocji w wieku nastoletnim) lub znajdujemy podobnych sobie ludzi-podświadomie nie chcemy się zderzać z krytyką otoczenia czy dyskusją merytoryczna dot. żywienia.

      Stoje na stanowisku ponoszenia konsekwencji swoich działań. Zawaliłam,zbieram sie z podłogi i działam by naprawić swoje błędy. Nie płacze nad rozlanym,mlekiem(chociaz kiedyś tak robiłam) ale je ścieram z podłogi i staram się wiecej nigdy nie wylać przyslowiowego mleka.

      Bałabym sie,ze zwalając winę na mame,tatę,ciotkę stryjeczna,gazety,tv,Internetu,środowisko będę sie taplać w bagienku obsesji różnorakich,swoich błędów i nie wzięłabym sie do roboty by naprawić to co schrzaniłam. Tylko czekałabym na cud i wykorzystywałabym energie do obwiniania ludzi a nie walki o szeroko pojęte zdrowie ;)

      Ale może to ja się mylę? Chyba zależy od człowieka,bo to trudne przyjac do wiadomości ze sie samemu cos spieprzyło i musi sie naprawiać błędy. Moze faktycznie dla innych lepiej jest obwiniać środowisko? Bo obwiniając siebie nie wyjdą z tego ze względu na zbyt słaba psychikę i brak wychowania w mechanizmie:zrobisz cos źle- ponosisz odpowiedzialność Ty a nie wszyscy dookola?

      Nie wiem. Nie upieram sie ;) mogę sie mylić

      Usuń
  10. Oj znam to. Na szczęście trochę zluzowałam i jest dobrze :)

    http://libellule21.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń