piątek, 29 sierpnia 2014

Ciasto marchewkowe w miseczce - krem


Krem a'la ciasto marchewkowe z płatków owsianych i gryczanych, podany z borówkami, słupkami migdałów, surowymi orzechami ziemnymi i suszoną gruszką

 Dzień dobry!

Kto lubi ciasto marchewkowe?
Ja pierwszy raz spróbowałam wiosną tego roku i oczarowało mnie! Pyszne, delikatne, idealne na jesienne wieczory. 
Lato się już kończy, zbliża się jesień i przypomniało mi się to ciasto. Pomyślałam, że fajnie byłoby odtworzyć ten smak. Najlepiej ekspresowo. No i się udało. Kolejny przysmak, który posmakuje każdemu.
 Bazę zrobiłam z połączenia płatków owsianych i gryczanych, ale śmiało można użyć kaszy jaglanej, gryczanej, cokolwiek! Najważniejsza jest tu marchewka(i jej nieszczęsne tarcie) i przyprawy - cynamon i kardamon. 
Następnym razem wypróbuję wersję surową - z białą kaszą gryczaną.

Składniki:

pół szklanki płatków owsianych
pół szklanki płatków gryczanych
łyżeczka cukru
marchewka
łyżeczka cynamonu
pół łyżeczki kardamonu

Tak jak zawsze. Płatki zagotować w wodzie, posłodzić, przyprawić, dodać startą marchewkę. Gotować kilka minut. 
Ja podałam z borówkami, surowymi orzechami ziemnymi, suszoną gruszką, słupkami migdałów, a całość polałam ,,domowym" miodem*.

*Wiem, że weganie nie jedzą miodu. Moja dieta roślinna dopiero raczkuje i stopniowo wykluczam produkty odzwierzęce. Spokojnie.

Ostatni piątek wakacji. Pytania tutaj. 





środa, 27 sierpnia 2014

Kasza kukurydziana


 Na szybko, na ciepło, najlepiej. Uwielbiam takie śniadania.

Kasza kukurydziana z nektarynką, bananem, siemieniem lnianym, orzechami laskowymi i rodzynkami. 

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Wegańskie kakaowe pancakes


 Witajcie!
To ostatni poniedziałek wakacji, dlatego z tej okazji przygotowałam sobie na śniadanie prawdziwe slow food. Czemu nie?
 Odkąd jestem na diecie roślinnej tęsknie za naleśnikami. Prawdziwymi naleśnikami, które robi moja Mama. Z jajek i mleka. Od tamtej pory szukałam idealnego przepisu na naleśniki. Próbowałam różnych sposób, ale z moim talentem do smażenia... prezentowały się kiepsko. Aż wczoraj na puszka.pl wyczytałam o mące sojowej. Ok, mąkę mam, mogę spróbować. 
Są pyszne, puszyste, mało słodkie. Idealne. Kakaowe wyszły z przypadku, ponieważ w lodówce miałam tylko mleko czekoladowe. Ale wyszły świetne! W dodatku przygotowałam sobie ciepły sos truskawkowy - małe wspomnienie odchodzącego lata. Myślę, że będą smakowały wszystkim. 
Ja zrobiłam z nich placuszki a'la pancakes na próbę, bo bałam się smażyć duże naleśniki. Polecam i Wam ten sposób.

Pyszne, wegańskie, kakaowe pancakes z brzoskwinią, bananem i ciepłym sosem truskawkowym
z dedykacją dla nowej czytelniczki - mojej Mamy



Składniki:

pół szklanki mąki pszennej
pół szklanki mąki kukurydzianej
łyżka mąki sojowej
mleko(możecie użyć dowolnego, u mnie mleko czekoladowe, rozcieńczyłam wodą) - do uzyskania konsystencji naleśnikowej
odrobina oleju
pół łyżki kakao
szczypta soli i proszku do pieczenia

Składniki wymieszać. Smażyć na dobrze rozgrzanej patelni.
Smacznego i miłego dnia!

sobota, 23 sierpnia 2014

Brzoskwiniowy sos


 Dzisiaj o brzoskwiniowym sosie. Do jego zrobienia zainspirowała mnie wczoraj cudowna, wspaniała Daria, która ma tyle pomysłów! Ale chyba nie muszę o tym pisać, bo każdy o tym wie. 
Inspiracja inspiracją, ja trochę zmieniłam sposób - nie dodałam wanilii, ani żadnego słodzidła. Za to obowiązkowo cynamon! Wiecie, że ta przyprawa obniża IG? Choć ostatnio oglądałam filmik, gdzie pewien Pan opowiadał o indeksie - w skrócie twierdził, że to dla niego nie miało znaczenia, czy je produkty o małym IG, czy dużym IG. A Wy? Jakiego jesteście zdania?


 Owsianka na soku brzoskwiniowym z ciepłym sosem z brzoskwiń i cynamonu, śliwkami oraz mieszanką ziarenek Euforia. Do tego obowiązkowo kawa zbożowa. 

Teraz lecę sprzątać, potem zakupy, a w razie jakichkolwiek pytań - śmiało tutaj. A wieczorem Roślinna Sobota ;) 
Miłego dnia!

piątek, 22 sierpnia 2014

Krem jaglany z bananem


 U mnie dzisiaj słonecznie, a w miseczce jesiennie. Ale uwielbiam takie smaki. Śniadanie znowu zjadam na balkonie, chociaż dzisiaj gorąco, można to wykorzystać!
W tym miesiącu wypróbowałam tyle smakołyków, będzie o czym pisać na koniec miesiąca. 

 Dzisiaj na śniadanie kasza jaglana ugotowana na mleku czekoladowym mleku sojowym, zmiksowana z bananem. Podana z śliwkami, siemieniem lnianym i orzechami laskowymi. Prosto, ale za to smacznie. 



 A na koniec taka cząstka mnie. A tutaj możecie pytać o wszystko.

Miłego dnia, Kochani!



czwartek, 21 sierpnia 2014

Kukurydzianka na mleku sojowym


 Moje śniadania zaczynają być coraz bardziej prostsze. Budzę się w okolicach 9, wykonuję poranną toaletę, schodzę do kuchni zrobić śniadanie... czyli przygotowuję się do nadchodzącego roku szkolnego. 
Za oknem deszcz, więc nie posiliłam się na balkonie. Szkoda. Naprawdę szkoda. Żal mi tych wakacji, bo były udane, mimo wszystko. Ostatnie wakacje. Teraz tylko ostatnie osiem miesięcy szkoły. 

 Dzisiaj na śniadanie ukochana kasza kukurydziana ugotowana na mleku sojowym. Smakuje zupełnie inaczej niż na wodzie. A do tego brzoskwinia, żurawina, orzechy laskowe, kandyzowany kokos, kandyzowany aloes, mieszanka ziarenek Euforia i przepyszna czekolada z Biedronki, która jest przepyszna i w dodatku wegańska. Czasami można sobie pozwolić. ;)

Miłego dnia.



środa, 20 sierpnia 2014

Pasta słonecznikowo-marchewkowa



 Za co lubię szybkie śniadania? 
Za to, że gdy wracam do domu głodna jak wilk z cieplutkim bochenkiem chleba w lodówce czeka na mnie przygotowana dzień wcześniej pasta! Nie muszę się wysilać, bo wystarczy posmarować kromeczkę pastą. Oczywiście moje śniadanie nie było takie skromne, gdyż podczas przygotowań pochłonęłam dwie kanapki. Na zdjęcie załapała się tylko jedna. 
Pasta pochodzi z przepisu Veggieoli. W zasadzie trochę ją zmodyfikowałam, bo nie dodałam oliwy(zapomniałam), za to w paście pojawił się pieprz cayenne. 
 No i znowu jem śniadanie na balkonie. To chyba jedno z lepszych śniadań w wakacje. Dzisiaj pobudka o 8, bo musiałam pojechać na badanie krwi. O takiej nieludzkiej porze nie było czasu na śniadanie, ale nadrobiłam. A w lodówce czeka wegańska Nutella i dynia. 
To będzie dobry dzień!

No i chcę Wam podziękować za wiele ciepłych słów pod ostatnim postem. Czytałam je z wielkim uśmiechem. Jesteście świetni!



wtorek, 19 sierpnia 2014

Owsianko-kukurydzianka



 Zbliża się jesień. Niestety. Nie ma już spania przy szeroko otwartym oknie, umierania z powodu wysokich temperatur, kąpania się w jeziorze, basenie. Jest za to zbliżające się przeziębienie! 
 Z okazji powrotu do domu miałam zrobić sobie na śniadanie naleśniki, ale standardowo nie wyszły, więc owsianka jak zwykle przyszła z pomocą! Wyszła rzadka, więc zagęściłam ją kaszą kukurydzianą i wyszła bardzo dobra. Do tego ukochane brzoskwinie, mus z papierówek(posypałam go cynamonem), który został po tym, jak Mama robiła przetwory, mieszanka ziarenek Euforiaorzechy laskowe. Zjedzone na balkonie. 
 Przez trzy dni gościłam u mojej kuzynki, więc nie pojawiła się Roślinna Sobota. Nie mam nawet jak jej nadrobić, bo nie miałam możliwości zrobienia zdjęcia. Musicie mi wybaczyć. Starałam się trzymać diety roślinnej, ale nie zawsze wychodziło. W domu zawsze jest lżej. 

 No i ostatnia wiadomość, oczywiście bardzo osobista. W końcu mogę odetchnąć z ulgą. Od początku wakacji aż do wczoraj codziennie budziłam się ze świadomością, że może Jej zabraknąć... Wcale nie wyolbrzymiam. Przeczytajcie, co mi się przytrafiło i jak bardzo mnie to zmieniło...
 W pierwszy dzień wakacji poszła do szpitala, gdzie musieli Ją dokładnie zbadać. Oczywiście została wypisana ze szpitala ,,ze znakiem zapytania", bo lekarze nie wiedzieli, co Jej dolega, podejrzewali chłoniaka, ale nie chcieli nic robić, więc została skierowana do Centrum Onkologii, gdzie Ją przebadali. Została wypisana w dobrym stanie, ale wciąż nie było wiadomo, co Jej dolega. Lekarze kazali zgłosić się 11 sierpnia po odbiór wyników badań.
 Ale od początku.
Nie było łatwo. Początki były najgorsze, wtedy, w pierwszych dniach wakacji, gdy zajmowałam się domem. Oczywiście, każdy miał swoje obowiązki. Ja prasowałam, zmywałam, sprzątałam, Tata gotował, Siostra też zajmowała się jakimiś drobiazgami. Wieczory nie były łatwe, wtedy najbardziej cisnęły mi do oczu łzy, ale powtarzałam sobie, że nie mogę płakać, bo co mi da płacz? A jak potem będzie gorzej, to co wtedy zrobię? Trzeba się wziąć w garść. Mimo wszystko bolała mnie świadomość, że leży Tam, z daleka od swojego domu, łóżka, leży na niewygodnym materacu, przykryta kocem, w ręku wenflon. Kilogramy spadały, dobry humor mnie opuszczał. Wykryto kolejne spuchnięte węzły chłonne pod pachami. Wtedy świat mi się zawalił. To koniec. Jedyne, co mi zostało to pójść do kościoła i się pomodlić. Tylko tyle byłam w stanie zrobić. Chciałam żeby moja modlitwa została wysłuchana, bo w zasadzie nigdy nie byłam dobrym katolikiem. Ten jeden jedyny raz. To właściwie tyle. Nie lubię się obnosić ze swoją wiarą, wolę zachowywać to dla siebie.
Okazało się, że te węzły nie są groźne. Po prostu takie są.
 Z Tamtego miejsca przekierowano Ją do Tamtego miejsca. Leżała Tam cztery dni, wykonano różne badania i odesłano do domu. 11 sierpnia pojechałyśmy odebrać wyniki tych badań. Szpik kostny - ok, ale musieli skonsultować jeszcze jedno. Znowu stres. Kazali przyjechać wczoraj. To była kropka nad ,,i". 
 Jest zdrowa. To nie jest sen. Tamten zły sen się już skończył. 
Kocham Cię, Mamo. 

Może nie powinnam pisać takich rzeczy na blogu, ale jednak może komuś da to do myślenia. Mi dało, wiele. Wstyd się przyznać, ale zaczęłam Mamę traktować... inaczej. Zawsze byłyśmy w dobrych relacjach, ale zdarzały się gorsze dni. Teraz staram się żeby takich nie było. 


piątek, 15 sierpnia 2014

Surowa gryczanka jak Nutella


 Dzisiaj jedno zdjęcie. Robione na szybko. Zjedzone między wkładaniem spodni, a zakładaniem koszuli. Śniadanie idealne, kiedy się nie ma rano czasu na wymyślanie czegoś pysznego. A to było rewelacyjne! Wystarczy wieczorem zalać wodą, a rano jedynie dobrać dodatki. 
Ta smakowała jak Nutella! Z tym, że to taka zdrowsza wersja, bo bez cukru. 

0,5 szklanki kaszy gryczanej (ja użyłam niepalonej)
1,5 szklanki wody

łyżka kakao
kilka daktyli

Kaszę gryczaną zalać wieczorem wodą i odstawić. Rano zmiksować z kakao, orzechami i daktylami na gładką masę. Podałam z bananem, orzechami laskowymi i kandyzowanym kokosem



czwartek, 14 sierpnia 2014

Gofry drożdżowe orkiszowe


 Witajcie!
Dzisiaj śniadanie z moją kuzynką, która wpadła do mnie na kilka dni ;) Wczoraj były owoce pod kruszonką, które były niefotogeniczne. Zaś w dniu dzisiejszym zrobiłam niezawodne gofry drożdżowe z mąką orkiszową!
W dodatku są wegańskie! Polecam wszystkim.


Składniki:

20 g świeżych drożdży
pół szklanki ciepłej wody
łyżeczka cukru
łyżka oliwy z oliwek
3/4 szklanki mąki orkiszowej
1/4 szklanki mąki pszennej 

 Drożdże pokruszyć, posypać cukrem, zalać ciepłą wodą i rozpuścić. Połączyć z pozostałymi składnikami i odstawić na 15 minut. W międzyczasie rozgrzać gofrownicę. Gofry smażyć 5-7 minut. 
Ewa zajadała gofry z dżemem i czekoladą, a ja ze zmiksowanym mango i z kandyzowanym kokosem

Ostatnio dostałam pytania dotyczące kandyzowanego aloesu, a konkretnie o jego smak. Cóż. Jestem kiepska, jeśli chodzi o opisywanie smaku, ale jeśli lubicie tego typu rzeczy to bardzo polecam. Nie smakuje jak typowy aloes, jest słodko-kwaśny. Moje siostry stwierdziły, że smakuje jak rodzynki. Polecam. 

W dodatku w sklepie http://www.owocowyraj.eu/ dostaniecie rabat 10 zł jeśli wejdziecie w ten link



wtorek, 12 sierpnia 2014

Sojowa owsianka z mango



 Zdecydowanie stęskniłam się za śniadaniowymi zwyklaczkami. Tak jak kiedyś. W końcu to blog śniadaniowy. Na szczęście w końcu zabiorę się za wygląd na nowym blogu. Może do września zdążę!



Dzisiaj owsianka na mleku sojowym z mango, kandyzowanym aloesemorzechami laskowymi, siemieniem lnianym i ziarenkami Euforia. Do tego kawa z mlekiem sojowym, a w tle David Bowie. 

 Od nowa z dietą roślinna! Na pewno. 
Wczoraj czekałam z Mamą 6(słownie: sześć) godzin na lekarza. Myślałam, że zwariuję. Mama też wariowała, ale... wynagrodziłyśmy sobie to czekanie drożdżówkami z rabarbarem! A poza tym wyniki z badania szpiku kostnego Mamy wyszły pozytywnie. Choć nie powinnam o tym pisać to ostatnie dwa miesiące były dla mnie bardzo przykrym okresem. Mam nadzieję, że dzisiaj już wszystko wyjdzie dobrze. Musi. Trzymajcie kciuki, proszę.

sobota, 9 sierpnia 2014

#2 Roślinna Sobota


 Zmieniłam nazwę ze względu na to, że weganką nazwać się nie mogę.
W każdy razie dzisiaj wstęp krótki. Zostawię Was z radami od Anonima, którego serdecznie pozdrawiam. Może komuś się przydadzą - tak jak mi!

Po pierwsze - kaloryczność. Zdecydowanie za mała, wystarczy tylko zerknąć na to, co jadłaś. Z doświadczenia wiem, że przy takich posiłkach oczywiste jest, że cokolwiek co nazywa się jedzeniem zaraz będzie ciebie kusić (szczególnie jeśli się gotuje). Kalorie są nam potrzebne, bo to energia dla organizmu. Długo byś na takim jadłospisie nie pociągnęła.
Po drugie - ZA MAŁO OWOCÓW I WARZYW! A szczególnie owoców. Uwierz mi, gdybyś na pierwsze śniadanie zrobiła sobie porządne smoothie typu banany (nie banan, banany), szpinak, nektarynka, brzoskwinia, truskawki, jagody, etc (mamy lato, owoców ci pod dostatkiem) poczułabyś się znacznie lepiej w ciągu dnia. Dodatkowa całkiem spora sałatka do obiadu.
Po trzecie - nie białko, a węglowodany. Te najprostsze, czyli znowu owoce i warzywa.
Po czwarte - kolacja. Takie ciastko możesz sobie zjeść jako część deseru. Kolacja powinna być porządna (pamiętaj, że przez najbliższe kilka/kilkanaście godzin nie będziesz niczego jadła, twój organizm będzie czerpał energię potrzebną mu do życia z dostępnych zapasów. Jeśli nie zapewnisz ich przez cały dzień, będziesz się po prostu źle czuła.).
Po piąte - postaraj się unikać przetworzonej żywności (tak, mam tu na myśli głównie płatki kukurydziane).
Po szóste - jeśli chodzi o obiad, zupą się nie najesz. Logicznie myśląc, to dlatego właśnie zupa jest podawana jako pierwsze danie. Bo przeleci. Fakt, twoja jest bardziej treściwa, ale pewnie ilości, jakich użyłaś, nie były wystarczające, żeby cię odpowiednio 'nasycić'. Zupa ok, jak najbardziej, ale powinnaś zjeść jeszcze coś bardziej treściwego. Pomysłów na szybki i prosty obiad możesz sobie poszukać, jest teraz tyle wegańskich blogów, że na pewno coś dla siebie znajdziesz. Nie musisz gotować niczego wymyślnego - makaron zjeść możesz, przeróżne kasze też, a założę się, że ryż jest w każdym domostwie ;) Do tego jakieś warzywa, strączki i już. (warzyw też pełno, w końcu mamy lato).
Po siódme - eksperymenty w kuchni. Ile rzeczy ci nie wyjdzie, zanim ogarniesz, co powinnaś zrobić, a czego nie robisz. Każdy wege tak zaczyna. Po prostu musisz się tego nauczyć, z czasem przyjdzie kuchenna intuicja. Próbuj i próbuj.
Po ósme - ku przestrodze. Mi to nie robi, ale kiedyś być może na twojego bloga trafi jeden z tych nieprzyjemnych wegan, bardzo dbający o etykę. Pisząc, że na jeden dzień w tygodniu zostajesz sobie weganką, a zaraz wspominasz o 'ukochanej szynce'... Możesz za to dostać po nosie. Lepiej użyj określenia jednodniowa dieta roślinna, etc. Jakby się nad tym zastanowić, weganinem można być na jeden dzień tak samo, jak na jeden dzień zajść w ciążę :3
Po dziewiąte - my weganie jemy więcej. Ilościowo. Dlaczego? Bo jemy żywność mniej kaloryczną (bo nie jest taka tłusta). Do tego musisz się stopniowo przyzwyczaić, oczywiste jest, że na początku wypicie smoothie z kilku bananów i innych owoców może się wydawać górą lodową, szczególnie jeśli twoje porcje na co dzień nie są tak obszerne. Jeśli chcesz przyspieszyć proces asymilacji, polecam takie smoothie każdego dnia (najlepiej na śniadanie, ale stwierdzając po koncepcji bloga pewnie niechętnie na to pójdziesz, dlatego smoothie może być i na drugie śniadanie).

 W zasadzie to miałam aż dwa dni z dietą roślinna! Naprawdę dobrze się czuję i postaram się jutro też ,,pokombinować". Ha! Nawet ochota na słodycze mi przeszła ;)

Śniadanie: Naleśniki z domową nutellą!

 Tak naprawdę to było więcej naleśników, ale wyszły takie... koślawe, więc tylko jeden nadał się na sesje zdjęciową. Oczywiście z dużą ilością owoców! I kawa.


Obiad: Wegeburger! Wow! Z wegebułą!

 Te wystylizowała moja siostra, której bardzo smakowały. Mama też była zachwycona ;)


Kolacja: Kanapka z ,,serkiem" z nerkowców

 Niestety zdjęcia nie ma, ale serek jest bardzo pyszny! Smakuje coś jak masło orzechowe, ale może jest bardziej... delikatny. 

Wybaczcie. Nie będzie podsumowania. Jutro niedziela, więc jutro też będę kombinowała. Jak uda mi się przetrwać kolejny dzień to będę z siebie dumna.
Potem tydzień.
Miesiąc...

Wyjątkowo: dobranoc.


PS. Chcecie może podstronę z moimi roślinnymi przepisami? ;)

piątek, 8 sierpnia 2014

Scones


 Scones! Nie wiedziałam, że są takie przepyszne, a w dodatku bardzo proste. Ja poszłam trochę na łatwiznę, bo nie wykrawałam kształtów, tylko po prostu odrywałam ciasto i układałam bezpośrednio na blasze. 
Ale są pyszne. Idealne na śniadanie. 


 Składniki: 

500 g mąki
dwie łyżki proszku do pieczenia
100 g cukru pudru
100 g masła
szczypta soli
50 ml mleka
jajko
rodzynki(ja użyłam Golden Bold)

Mąkę przesiać z proszkiem, solą i cukrem pudrem. Dodać pokrojone w kostkę schłodzone masło i rozetrzeć z mąką palcami. 
Mleko wymieszać z jajkiem. Część powstałej mikstury wymieszać z mąką, proszkiem, cukrem i masłem. Wyrobić na gładkie ciasto. Do ciasta dodać rodzynki, potem rozwałkować na grubość około 2 cm i wykrawać kształty(ja ciasto po prostu odrywałam). Ułożone ciasteczka na blaszce wyłożonej pergaminem posmarować pozostałą miksturą z mleka i jajka. Piec około 10-15 min w 180*.


Smacznego ;)

czwartek, 7 sierpnia 2014

Chrupiąca granola banan-kakao z rodzynkami | Współpraca i rabat


 Z pewnością pamiętacie moją poprzednią granolę kakao-banan. Jednak ze względu na nadmiar olejku migdałowego nie była ona taka, jak sobie wymarzyłam. Dlatego wczoraj zrobiłam kolejne podejście wykluczając olejek i kilka innych składników. Wyszła pyszna. 
W granoli najbardziej lubię to, że można włożyć do słoiczka i mieć na kilka następnych śniadań na szybko.

Składniki:

dwie szklanki płatków owsianych
łyżka roztopionego miodu
rozgnieciony banan
łyżka żurawiny
garść rodzynek - ja użyłam Golden Bold
ziarenka - sypałam na oko, użyłam mieszanki Euforia
łyżka kakao

Wykonanie proste. Wymieszać wszystkie składniki, piec w piekarniku w temperaturze 180* przez jakieś 15 minut, mieszać co jakiś czas. 
Najlepiej smakuje taka gorąca. Z zimnym mlekiem. Mniam!


 W niedziele o 1 w nocy wyjechałam z domu z rodzicami i siostrą do Częstochowy. Zatem wróciwszy o 13 byłam tak zmęczona, że cały dzień byłam wyłączona.
W poniedziałek dotarła do mnie paczka od sklepu http://www.owocowyraj.eu/. A w niej:


Wiecie co mnie zachwyciło? Etykietki! Jak ja uwielbiam takie drobiazgi. 

Uwaga, uwaga, uwaga!

Pod tym magicznym linkiem znajduje się kod rabatowy! Po kliknięciu otrzymacie rabat w postaci 10 zł przy zakupach w sklepie owocowyraj.eu

I to tyle! Miłego dnia, a ja lecę czytać książki.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Herbaciane naleśniki z mąki kukurydzianej


 Hej!
Myśleliście kiedyś o zrobieniu naleśników z... herbatą? Nie? To spróbujcie. Są naprawdę pyszne i delikatne. Mi bardzo smakowały, zwłaszcza, że zamiast mleka dodałam jogurtu greckiego.
Swoje naleśniki wypełniłam dżemem malinowym i domowym musem z papierówek(Mamie zostało, gdy robiła zapasy na zimę, więc wykorzystałam), a całość zwieńczyłam gorącym sosem(?) z nektarynek.
A do tego przepyszny sok ze świeżo wyciśniętych grejpfrutów.


Składniki:

*dwie łyżki mąki(ja użyłam kukurydzianej)
*jajko
*dwie łyżki jogurtu greckiego
*herbata zaparzona w niewielkiej ilości wody, wystudzona(ja użyłam Moroccan Mint)

Smażyłam bez dodatku tłuszczu na mocno rozgrzanej patelni.
Smacznego!


sobota, 2 sierpnia 2014

#1 Wegańska Sobota



 Wpadłam na pomysł, żeby przetestować dietę wegańską, tak mocno na 100%. Jednak nie chcę się przemęczać ani zniechęcać, więc wybrałam sobie jeden dzień w tygodniu, padło na sobotę. 
Wegańska Sobota będzie pojawiała się w każdą sobotę przez cały sierpień - taki mam plan, a jak wszystko się ułoży, okaże się później. W każdym razie będę prezentowała Wam swoje potrawy z całego dnia. Nie zabraknie mojego komentarza i przemyśleń.

A tak w skrócie: cześć, jestem Karolina i w każdą sobotę będę weganką!

Śniadanie: wegańskie kakao owsiane.
Naprawdę bardzo sycące. 
Obawiałam się, że niestety będę głodna, nienasycona... W końcu jestem osobą, która uwielbia wszystko, co zawiera białko zwierzęce.
Na drugie śniadanie zjadłam dużą porcję płatków kukurydzianych i jabłko. 



Obiad: wegańska zupa krem z kalafiora i kaszy jaglanej z brzoskwinią.
 Jestem z siebie dumna, że udało mi się wymyślić taki prosty, a zarazem smaczny obiad. Jeżeli lubicie słono-słodko-pikantne smaki to wypróbujcie koniecznie. Oczywiście jeżeli ktoś będzie chciał przepis to go opublikuję ;)
Na deser zjadłam daktyle. Czekając na kolację podjadałam mieszankę orzeszków.


Kolacja: wegańskie ciacho z mikrofali.
 Tutaj niestety poniosłam porażkę. Nawet nie wstawię zdjęcia, bo wstyd. W każdym razie zjadłam połowę porcji, a żeby nie być głodną zjadłam dwa ogóreczki małosolne ojcowskiej produkcji.

Moje spostrzeżenia:

 W dniu dzisiejszym zostałam weganką na dosłownie kilkanaście godzin. Dla innych zapewne zabrzmi to absurdalnie, ale ja chciałam jedynie sprawdzić, przetestować. Poza tym zawsze mnie fascynowała dieta wegańska. Było dosyć ciężko, bo nie byłam przygotowana... Tak, dobrze czytacie. Na początku sierpnia sporządziłam plan na bloga, a w tym cykl Wegańska Sobota. Dzisiaj rano uświadomiłam sobie, że właśnie jest sobota. 
Skoro sobie postanowiłam to obietnicę musiałam wypełnić. 
 Zacznę od plusów. 
Było naprawdę smacznie i miałam okazję pokombinować kulinarnie, a to było wyzwanie. Ciężko jest wymyślać mając w lodówce pyszne masełko, żółty serek i ukochaną szynkę z piersi kurczaka. 
Ze śniadaniem poszło z górki. Już wcześniej spotkałam się z owsianym kakao. Dodałam ulubione dodatki i tyle. Schody zaczęły się, gdy musiałam wymyślić w miarę syty obiad. Dodam, że podczas gotowania kalafiora towarzyszył mi garnek ze spaghetti. Już przez chwilę myślałam, że rzucę to wszystko i po prostu zjem tatusiowy obiad. 
Obiad wymyśliłam spontanicznie. Byłam ciekawa słono-słodkiego smaku. Już wcześniej się z nim spotkałam, gdy przepracowałam aż jeden dzień w Bułce, a mianowicie z zupą krem z pietruszki i gruszki. Była naprawdę smaczna i postanowiłam stworzyć coś podobnego. Poniekąd mi się udało, ale wiadomo, że nie było to wielkie wow. Następnym razem bardziej pokombinuję!
Nie wypowiem się o kolacji.
W każdym razie było naprawdę fajnie. Muszę dodać, że wcale nie czułam się zmęczona. Chociaż ciężko jest tu mówić o zaletach medycznych po jednym dniu, to jednak nie miałam problemu ze wzdęciami, a mój brzuch nie wygląda jak balon. I po co tu Activia? :)
 Pora na minusy. 
Niestety dieta wegańska jest... wymagająca(to oczywiście moje zdanie). Z produktami mlecznymi i mięsnymi jeszcze jakoś można dać sobie radę, ale jajka? Nagimnastykowałam się przy wegańskim ciastku z mikrofali, a niestety wyszła porażka 2014. 
Nie wspomnę o głodzie. Potrawy były sycące na godzinę, a potem dokuczała mi pustka w żołądku. Myślę, że to kwestia przyzwyczajenia i w następną sobotę pójdzie mi lepiej. Postaram się o większą ilość białka.
 Podsumowując. Cieszę się, że mogłam spróbować być weganką na jeden dzień. Jednak nie mogłabym być dłużej weganką. Po prostu za bardzo uwielbiam jogurty, żółty ser... Myślę sobie, że jeden dzień w tygodniu będzie ok, żeby zrobić sobie odpoczynek od nabiału - wcale nic do niego nie mam, lubię próbować nowych rzeczy i eksperymentować.
Z drugiej strony cieszę się, że sobota już minęła. Jutro będę mogła zjeść kanapkę z masłem i żółtym serem - czekajcie na przepis!

Oczywiście możecie przyłączyć się do mojej ,,akcji" ;) Byłoby mi niezmiernie miło!

Dzisiaj wyjątkowo: dobranoc.


#2 Miesiąc Miodowy: lipiec


 Tak. Spotykamy się już drugi raz. Mamy 2 VIII, połowa wakacji za mną. Wpis miał się pojawić wczoraj, ale nie miałam Internetów.
Dla tych, którzy nie znają Miesiąca Miodowego: zasada jest prosta - ja opisuję, co się u mnie działo, co mi smakowało i co nie smakowało oraz, co mnie oczarowało w Internetach, a Wy czytacie. I zachęcam Was do dzielenia się ciekawostkami np. w komentarzach, na maila też możecie podrzucać swoje propozycje - larandil4@gmail.com

Co się działo u Larandil?

1. Minął lipiec



Minęła połowa wakacji, a ja w zasadzie nie zrobiłam nic. Nie, nie pracowałam przez cały lipiec i uprzedzę, że to nie było bynajmniej spowodowane moim lenistwem. Moja Mama wylądowała w szpitalu i na mnie spoczęło większość Jej obowiązków. Może nie wypada pisać o tym na blogu, więc już ćśśśśś....

2. Dwa wpisy... 



 Nie byłabym sobą, gdybym o tym nie wspomniała. W lipcu pojawiły się trzy Wymądrzenia - w tym dwa, które wzbudziły... kontrowersję? Nie wiem, jak to ująć. O ile w #3 było spokojnie, to w #5 spotkała mnie wielka fala krytyki ze strony wspaniałego Anonima. Przejęłam się, wpis usunęłam, edytowałam i za kilka dni dodałam ponownie. Dlaczego o tym piszę? Mówią, że winny się tłumaczy, a więc w pewnym sensie jestem winna. W każdym razie nie powinnam pisać, że inne blogi są brzydkie, a cieszą się powodzeniem, albo że wiele blogów publikuje wpisy tylko o nowych współpracach. Każdy pisze na blogu o czym chce i to tyle z mojej strony. Z drugiej strony każdy ma prawo wyrażać swoje zdanie - nie podoba mi się to, nie wchodzę tam. Nie skomentowałam konkretnych blogów. 
 Bardzo fajnie, że znalazła się osoba, która sprzeciwiła się mojemu wpisowi. Szkoda, że to tylko anonim... Mi by było wstyd na miejscu anonimowych komentatorów - sami wiecie czemu. 

3. Wariacje kulinarne z drożdżami...

pierwszy eksperyment z drożdżowymi goframi, zajadałam z serkiem naturalnym

 Przyznam się, że strasznie bałam się drożdży. Gdy widziałam Mamę siłującą się z drożdżami... 
Jednak nastały czasy, kiedy miałam kuchnię TYLKO DLA SIEBIE(możecie mi zazdrościć). Stwierdziłam, że zrobię Mamię niespodziankę i upiekę Jej coś drożdżowego. Najpierw były rogaliki, które nie pojawiły się na blogu. Były też jagodzianki. 
 Moje serce podbiły gofry drożdżowe(wszystko przez Hanię!) i nocne ciasto drożdżowe. Nie zastanawiajcie się - korzystajcie z upałów i róbcie, róbcie. Czemu nie? ;)

4. ...i wypiekami bezglutenowymi


 Nie znam się na dietach bezglutenowych, jednak byłam ciekawa, jak może smakować taki wypiek z mąką gryczaną, czy coś takiego. Wprawdzie mąki takiej nie posiadam w domu, więc po prostu zmieliłam kaszę gryczaną. Zrobiłam brzydkie muffiny, ale były bardzo smaczne. 

5. Praca nad nowym blogiem


 Chcę coś więcej. Mam nadzieję, że mi się uda. Na razie pracuję jedynie nad szablonem. Będzie prosto i minimalistycznie - tak jak lubię. No i słodko...


Rzeczy pyszne i mniej pyszne

 1. Herbata Sirocco


 Mój organizm lubi tylko wodę, kawę i herbatę. Nigdy o napojach nie pisałam, ale wpadłam na pomysł na nowy cykl na blogu. Pewnie się już domyślacie o czym będzie.
Herbata Sirocco podbiła moje serce wszystkim - opakowaniem, torebką i przede wszystkim smakiem! Mniaaammniammniam!

2. Czuję miętę


 Fajnie jest mieć własną miętę w ogródku. Ja wykorzystałam swoją właśnie w ten sposób! Woda z miętą i cytryną na upalne dni! 

3. Rooibos i wanilia


 Tą herbatę kupiłam jeszcze w kwietniu, gdy wracałam z jednego dnia praktyk(taki projekt w szkole). Po drodze wstąpiłam do Złotych Tarasów z marzeniem o dużych lodach, a wyszłam... z herbatą. Asortyment Marks&Spencer średnio mnie zachwycił, ale herbata... cudowna!

4. Ziarenka


 Ziarenka bardzo mi posmakowały. W szczególności moje serce ukradł Cynamonowy Raj. Ja dodaję je do większości moich potraw.

5. Płatki gryczane


 Z tego produkty jestem niezadowolona! Spodziewałam się fajerwerków, tańców i zabawy do białego rana po płatkach gryczanych, a tak na poważnie to... moim zdaniem są średnie. Za cenę ok. 5 zł można lepiej poszaleć.

Co oczarowało Larandil w Internetach?

 Mój ulubiony moment!

1. Savannah napisała bardzo ciekawy post o wahaniu wagi. Warto przeczytać i przestać się martwić.

2. A skoro już jesteśmy w temacie to na jednym z moich ulubionych blogów o tematyce fit pojawił się również ciekawy wpis o dietach redukcyjnych

3. Odkryłam uroczą stronę na Facebooku. Tyle słodkości! 

4. A tutaj podsumowanie akcji #NIEnarzekam. Nie przeczytałam jeszcze wszystkich wpisów, ale z pewnością to nadrobię. Znajdziecie tam naprawdę motywujący. Mi dał do myślenia.

5. Zachwyciłam się blogiem The Sugar Hit

To by było w zasadzie na tyle. Mam nadzieję, że sierpień wykorzystam najlepiej jak mogę, by we wrzesień wkroczyć ze zdwojoną siłą!

PS. MOŻECIE MNIE HEJTOWAĆ LUB PYTAĆ NA ASKU