Mały, zwyczajny, niepozorny. W smaku lekko
kwaskowaty, cierpki. Zdecydowanie niedoceniony owoc lata, który posiada same
zalety. Mowa o… porzeczkach!
Oczywiście wyróżnia się kilka
rodzajów porzeczek, ale dzisiaj o porzeczce czerwonej, dla innych zwyczajnej,
czy coś.
Dlaczego napisałam, że jest
niedoceniania? Szczerze to bardzo rzadko spotykam się z nią na blogach
kulinarnych, a jeśli już to zazwyczaj pełni funkcję dekoracyjną. Jednak
niestety trzeba się liczyć z tym, że owoce są małe, mają nieciekawe pestki i
skórkę, a do tego nie każdy uwielbia jej smak.
A teraz uwaga! Powinnam częściej przesiadywać
na dworze, gdyż powietrze dobrze wpływa na moje myślenie – chyba. No i
zainspirowałam się właśnie tym owocem. Poszperałam trochę w Internecie i
zebrałam kilka informacji w jedną całość. Przyznam, że sama nie miałam pojęcia
o tak cudownym działaniu zwyczajnej porzeczki.
Mam nadzieję, że ten wstęp zachęcił Was do
dalszego czytania.
Przede wszystkim porzeczka ma mnóstwo witaminy
C, prowitaminy A, soli mineralnych, cukrów(glukoza i fruktoza) i kwasów
organicznych(głównie kwas jabłkowy i cytrynowy). Są doskonałym źródłem potasu,
miedzi, magnezu, żelaza oraz wapnia – czyli można rzec, że cała tablica
Mendelejewa… taki żarcik.
Teraz jeszcze milsza część postu.
Porzeczki to skarb! Pomijając fakt, że są zalecane w okresie przeziębienia,
mają również właściwości oczyszczające, odświeżające, odtruwające,
przeciwzapalne, chronią przed nowotworami i przeciwdziałają starzeniu.
To w zasadzie byłoby na tyle. Nie będę przepisywać
tego, co znajduję się w Internecie – stron o tym niezwykłym owocu jest mnóstwo.
Przyznam się, że sama nie doceniałam porzeczek. Pamiętam, gdy byłam jeszcze dzieciakiem to wraz z przyjaciółmi zrywaliśmy je żeby ozdobić nimi nasze... piaskowe ,,wypieki". Ewentualnie porzeczki idealnie nadawały się jako sztuczna krew...
Jeśli chodzi o wykorzystanie ich
w kuchni nie będę oryginalna. Faktycznie świetnie spisuje się w roli
dekoracyjnej, ale najlepiej smakują takie prosto z krzaka. Jednak nie byłabym
sobą, gdybym nie spróbowała zrobić z nich… czegoś! Ale o tym już później.
PS. Nie działa mi lista czytelnicza na bloggerze! Fatalnie. Nadrobię straty, gdy tylko to naprawią....
W takim razie zapraszam do mnie http://kuchennefascynacje.blox.pl/html
OdpowiedzUsuńZnajdziesz tam parę fajnych przepisów z wykorzystaniem czerwonej porzeczki. Mam ogromny krzak, naprawdę ogromy. Oprócz tego, że sama narobię kupę przetworów, ciast, napoi itp. to obdaruje innych i jeszcze zostanie. Nawet jutro ją przetwarzam jeszcze zamrożoną z tamtego roku. W tym zbiry będę miała dopiero w sierpniu bo w takim klimacie żyję, że dopiero w sierpniu jest w pełni dojrzała i dopiero w tamtym czasie będą nowe przepisy. Zgadzam sie z tym co piszesz,że jest bardzo niedoceniana. Szukałam nieraz przepisów z jej udziałem ale strasznie ich mało.
Porzeczek dawno nie jadłam, chyba muszę zerwać ich trochę z ogródka :)
OdpowiedzUsuńLista czytelnicza u mnie też zawodzi. Tylko jeden wpis mi się wyświetla, a dalej nic...
Uwielbiam porzeczki :-) mroże je w woreczkach i potem dodaje do koktajli i lodów, do ciasta. A dzisiaj jadłam owsiankę z porzeczkami pycha :-)
OdpowiedzUsuńW tamtym roku bardzo polubiłam się z czerwona porzeczką :D Już się cieszę na jej powrót :D
OdpowiedzUsuńporzeczki to tylko prosto z krzaczka! :D
OdpowiedzUsuńu mnie też ten problem :<